sobota, 3 stycznia 2015

AVE blogujące mamy !!!


...czyli jak to się dzieje, że świeżo upieczona mama nie ma czasu skorzystać z toalety

 

   a co dopiero usiąść spokojnie, oczyścić umysł, skupić się i napisać błyskotliwego posta, który zdobędzie wiele lajków (stop lajki to chyba są na fejsie :P ). Dlatego podziwiam wszystkie mamy, które nie dość, że dają radę ogarnąć swoje grasujące potomstwo, to jeszcze prowadzą świetne, poczytne blogi, w tym jeden z moich ulubionych :http://www.hafija.pl/, który bardzo pomógł mi na mojej "mlecznej drodze".
   Ale wróćmy do tematu, jak to się stało, że swój pierwszy wpis po porodzie udało mi się napisać dop po 8 miesiącach.
Wydaje się to dziwne przecież noworodek śpi nawet 20 h na dobę, stopniowo ten czas ulega redukcji,
ale mimo wszystko wydaje się, że powinno się znaleźć w ciągu dnia czas by zjeść pożywne śniadanie, na poranną toaletę no i by poblogować chwile, nic bardziej mylnego. Gdy po godzinnym wiszeniu na cycku, i spaniu na maminym brzuszku, udało mi się wreszcie odłożyć szkrabixa do łóżeczka, wpadałam w dziwny obłęd. A dokładniej robiłam wszystko i nic, a już na pewno nie to co trzeba, zmywałam, wycierałam kurze w dziwnych miejscach, przeglądałam fotki z porodówki na komórce, a kiedy stwierdzałam, że wreszcie spokojnie mogę udać się do wc, lub wypić herbatkę laktacyjną, mały budził się na kolejna godzinną biesiadę cyckania :). W pierwszych tygodniach z pomocą przybywała rodzina, besztając mnie jak to może być, że już 12.00 a ja nie zjadłam śniadania i nie wypiłam bawarki, bo jak mam wyprodukować małemu pokarm. A tak  na marginesie, to mój mąż śmiał się z tej mitycznej mlekopędnej bawarki, bo idąc tym tropem proponował spożywanie trawy, skoro łaciatym krówkom to dobrze na mleczko służy....Ale wracam do tematu bo dzisiaj nie o tym.
  Jest to mój pierwszy wpis od porodu, a to czy go skończę też stoi pod znakiem zapytania, bo od 5 minut piszę jedną ręką, a drugą trzymam Franka. Jak to się stało, ano mąż musiał, gdzie...no do toalety :) koło się zamyka, lecz nie chcę kończyć tego posta bez morału, lub chociaż porady.
   Więc do rzeczy: drogie świeżo upieczone mamy:
1. gdy tylko maleństwo uciszy się na chwilę po przebudzeniu, znajdujemy chwilę dla siebie, omijamy sterty pieluch i prania i przedzieramy się do łazienki. Podstawą jest praktyczna i ładna fryzura zrobiona z samego rana, bo nie liczcie, że później znajdzie się na to czas. Ile razy już otwierałam listonoszowi drzwi i dopiero później patrzyłam w lustro, a tam był potargany potworek. Pewnego dnia powiedziałam basta, wymyśliłam sobie upięty na czubku głowy stylową złotą klamerką warkocz. Od tamtej pory zawsze otwierałam drzwi zadowolona, bo mimo, że zmęczona opieką nad szkrabem, to zadowolona z tego jak wyglądam. Przecież matka polka nie musi wyglądać jak 7 nieszczęść :)

2. po porannej toalecie, najważniejsze jest śniadanie, musi być szybkie i pożywne, gdy wejdziemy do kuchni nie zwracajmy uwagi na ewentualne brudne naczynia i nieład, najpierw śniadanie!!! wiele razy zabierałam się przed za zmywanie i sprzątanie by zjeść w czystej kuchni z czystym sumieniem, jednak najczęściej gdy siadałam by skonsumować posiłek, dziecko budziło się z płaczem.A o  moim pomyśle na super power śniadanie dla super power mamy w kolejnym poście :)

No to kończę, udało się, je je je, post zakończony, biegnę ratować tatusia, który niestety nie ma cycusia, więc potrzebna jest mamusia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz